Piątek - --
Sobota - --
Niedziela - --

18-05-2011 15:04


Więcej filmów:
Przedstawiona przez Jaco Van Dormael idea co by było gdyby... w filmie "Mr. Nobody" nie jest nowatorska.

Analiza przypadku i determinizmu poprzez ukazanie życia w alternatywnych scenariuszach pojawiła się na ekranach wielokrotnie, z genialnym dziełem Krzysztofa Kieślowskiego "Przypadek" i niezapomnianą rolą Bogusława Lindy jako Witka Długosza, na czele. Po raz kolejny temat podjęty został w filmach "Przypadkowa dziewczyna" Petra Howitta oraz "Biegnij Lola, biegnij" Toma Tykwera.

Wracając jednak do naszego Pana Nikt, fabuła filmu rozciąga się na trzy wersje życia głównego bohatera, opowiedziane z perspektywy 110 letniego mężczyzny, nota bene najstarszego śmiertelnego człowieka na ziemi, którego pamięć szatkuje i przeplata opowiadane scenariusze. Jak dowiadujemy się w retrospektywach moment rozszczepienia następuje gdy młodziutki Nemo Nobody staje przed trudnym wyborem opiekuna, narzuconym przez rozstających się rodziców. Mimo, iż reżyser w naiwny sposób zestawił ze sobą najbardziej antagonistyczne wersje zdarzeń i postaci, nadal jest to skłaniająca do refleksji opowieść o przeznaczeniu, wątpliwościach towarzyszących podejmowaniu ważnych decyzji i szukaniu sensu w tym, co dzieje się wokół nas.

Oczywiście historia pełna jest luk i niedopowiedzeń, patosu i dramaturgii, które mogą drażnić. Całość uzupełnioną niebanalnymi zdjęciami i towarzyszącą muzyką ogląda się z zainteresowaniem.

dystr. Kino Świat

Artykuł z numeru: [#2] 12/2010
0
komentarze