24-02-2012 01:08
![]()
Podczas tegorocznej edycji "Włóczykija" nie zabraknie podróżników pieszych, poruszających się motorem, autostopem, kajakiem jak również rowerem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, chyba, że rower jest jeden, a dwoje rowerzystów. O swojej tandemowej podróży wzdłuż Dunaju Wanda Nowotarska i Tomasz Kuna opowiedzą podczas prezentacji na festiwalu. My jednak chwilę wcześniej mieliśmy okazję zadać im kilka pytań.
Pierwsze pytanie narzuca się samo - dlaczego tandem? Bo to nasz najlepszy turystyczny przyjaciel, w zasadzie członek rodziny. Zawiózł nas do ślubu, towarzyszy nam w pracy, a i na wyprawy rowerowe doskonale się nadaje. Tak szczerze, kto częściej jedzie "na luzie"? Hmmm, ten kto może robić to niezauważonym, czyli pasażer "na gapę" z tyłu. Nie myśleliście by się kiedyś rozsiąść na dwa rowery? Taka podróż może wywołać różnorodne emocje, zarówno pozytywne jak i negatywne. Jeżdżąc cały czas na jednym rowerze, nie można się nawet na chwilę rozdzielić by rozładować napięcie. Szczerze, kiedyś jeździliśmy na osobnych rowerach. Na pierwszej wyprawie była taka awantura, że wróciliśmy do domu. Okazuje się, że przynajmniej dla nas, podróż na tandemie to mniej negatywnych emocji. Siedzimy cały czas koło siebie i możemy normalnie rozmawiać. Na dwóch osobnych rowerach myśli raczej dusi się w sobie, ciężko się komunikuje. Ponadto tandem niweluje różnice kondycyjne. Jedziemy takim tempem i tak długo jak chce Tomek, natomiast ja męcze się na tyle, na ile mam sił. Wilk syty i owca cała ;) Jak długo przygotowywaliście się do wyprawy i na co trzeba zwrócić największa uwagę obierając kierunek podróży? Pomysł pojawił się w styczniu, zainspirowany lekturą Rowertour'u, więc czasu było niewiele. Najpierw było trochę gromadzenia materiałów, map, przewodników. Później okazało się, że nie ma kiedy tego przeczytać i trzeba zabrać ze sobą... To na co trzeba zwrócić uwagę, to logistyka, czyli jak dostać się na początek trasy i jak z niej wrócić. Szczególnie kiedy masz wielki tandem, który wyklucza zbyt dużą ilość przesiadek, nie mieści się do każdego pociągu i nie każde linie lotnicze go przyjmą. My poszliśmy trochę na żywioł. Wiedzieliśmy, że chcemy dotrzeć do Tulcei, ale nie zamartwialiśmy się, jak stamtąd wrócić. Okazało się że wszyscy mieli bilety na samolot... a my znaleźliśmy autokar wiozący ludzi do pracy, m.in. do Niemiec, dzięki czemu naszą podróż zaczęliśmy i zakończyliśmy w Ratyzbonie. No i ważny jest oczywiście ekwipunek rowerowy, czyli co zabrać spośród tego miliona rzeczy i jak to zmieścić do sakw. Coś co Was najbardziej zaskoczyło w trakcie tych 6 tygodni? Chyba Rumunia, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Było trochę obaw, jak tam jest, a tymczasem spotkaliśmy mnóstwo przyjaznych ludzi. Poza tym przepyszne owoce sprzedawane od gospodarzy. Melony i arbuzy na stałe zagościły w naszym menu. Ale chyba najbardziej podobała nam się Delta Dunaju, fantastyczna, bajeczna kraina pełna dzikich ptaków, od pięknych Egret po olbrzymie Pelikany, a także dziko żyjące konie. A co utkwiło w pamięci? Historia z uciekającym koniem, ale to wcale nie w delcie. Jechaliśmy drogą, aż tu nagle biegnie po ulicy z naprzeciwka koń, a ze sto metrów za nim po wale jakiś człowiek. Domyśleliśmy się, że mu uciekł, więc Tomek postanowił go zatrzymać, stanął na środku drogi, ale sprytny czworonóg ominął go poboczem. Goniącemu go człowiekowi zabrakło jakieś 50 metrów, a koń uciekł na dobre. Więc szybka decyzja Tomka "Wanda zsiadasz z roweru" a ten pojechał za koniem, zabierając po drodze goniącego go na bosaka człowieka. Razem po jakimś kilometrze go dopędzili i wszyscy byli zadowoleni, no może za wyjątkiem konia. Jak wygląda kultura rowerowa w miejscach, które odwiedziliście? Niemcy, Austria to tłok na wydzielonych drogach rowerowych. Słowacja i Węgry to niewiele dróg dla rowerów ale uprzejmi kierowcy - jedzie się spokojnie i bezpiecznie. Budapeszt to miasto gdzie rowery są niemal ikoną kultury. Na targach lokalnego designu niemal u każdego artysty przewijał się motyw rowerowy. Ulice niczym rewie mody rowerzystów... Wspaniale. Im dalej na wschód tym mniej turystów i rowerzystów, ale ogólnie raczej czuliśmy się bezpiecznie. Kierunek kolejnej wyprawy? Czas na kolejną rzekę, tym razem będzie to Elba w Niemczech. Poleciły nam tą trasę dwie Niemki na rowerach, które poznaliśmy podróżując po Rumunii. No i chcemy także zaliczyć cały szlak Odra - Nysa, którego sporą część już znamy. Czy na tegorocznym Włóczykiju jest coś, czego w szczególności oczekujecie, oprócz własnej prezentacji oczywiście ;) Przede wszystkim nastawiamy się na prezentacje innych podróżników, które zwykle stanowią wspaniałą inspirację do kolejnych podróży. Włóczykij to godziny ciekawych relacji z niezwykłych podróży po całym świecie. Tego festiwalu nie można przegapić. My go polecamy z całego serca. Więcej na temat podróży Wandy i Tomka usłyszymy podczas spotkania na gryfińskim Festiwalu Miejsc i Podróży już 27 lutego w Gryfińskim Domu Kultury o godzinie 18:00. natandemie.pl wloczykij.com
natandemie.pl
komentarze
|
Wydawca: ATEKTURA/ Maciej Plater-Zyberk ul. Monte Cassino 25/2, 70-467 Szczecin Redaktor naczelna: Anna Tuderek
Redakcja Magazynu SIC! dziękuje za udzielaną pomoc prawną adw. Piotrowi Paszkowskiemu z kancelarii INTER PARES Adwokaci
sic.szczecin.pl | Webdesign i kodowanie: ATEKTURA/ |