Piątek - --
Sobota - --
Niedziela - --

17-05-2011 13:14

Szczecińska jesień jak się okazuje jest nie tylko malownicza, ale i malarska. Odbył się właśnie XXIII Festiwal Polskiego Malarstwa Współczesnego, którego wystawy mogliśmy oglądać w kilku galeriach do końca października.

Zwiedzający, jak przy każdej tego typu okazji, mogli mieć wątpliwości i pytania nie tylko względem wyróżnionych prac, ale także względem powtarzających się nazwisk autorów prezentowanych przy każdej edycji Festiwalu. Naturalnym jest, że chcemy promować już znanych, sądzę jednak, że należy pozostać otwartym na innych artystów, których w kraju nie brakuje. Cieszy to, że na wystawie znalazło swoje miejsce kilku młodych artystów, jak Anna Taut, Ewa Juszkiewicz czy Katarzyna Szeszycka (dwie ostatnie pochodzą ze Szczecina, co cieszy tym bardziej); miejmy nadzieję, że w tej kwestii zaobserwujemy tendencję zwyżkową.

Przyznać trzeba, że wybór samych obrazów był różnorodny. Znalazło się kilka perełek i ciekawostek jak ascetyczny "Pies I" Joanny Trzcińskiej, "14ADA" Justyny Grzebieniowskiej - praca intrygująca wrażliwością jak i samymi rozwiązaniami technicznymi, czy abstrakcje Adama Nowaczyka. Mimo to, opuszczając ekspozycję czułam pewien niedosyt. Moim komentarzem niech będzie zacytowanie tytułu pracy Filipa Pręgowskiego: "Oglądanie obrazu w paski".
Rekompensatą była wystawa "Kobiety na plakatach Leszka Żebrowskiego", która wisiała na zamkowej klatce schodowej, tzw. Galerii na schodach. Wniosek: nie zadzierając nosa patrzmy nieco wyżej, zdecydowanie szerzej.